Narkotyki od dziesięcioleci budziły liczne kontrowersje co do ich legalnosci w ilościach, jak to się powszechnie określa "na użytek własny". Podobnie jak z papierosami czy alkoholem zakładano, że jesli ktoś chce sam siebie zatruwać, paląc marihuanę lub zażywając heroinę, to jest wyłacznie jego sprawa i jego wolna wola. Dopóki nie sprzedaje innym zmuszając ich tym samym do narkotyzowania się samo posiadanie nie powinno byc nielegalne. Dyskusje na ten temat toczą się od dziesięcioleci, ale niestety wysoka szkodliwośc tego typu używek, a zwłaszcza nieodwracalne uszkodzenie organizmu i wciąganie w ten nałóg również nieśiawdomych nieletnich uczniów już w szkołach podstawowych sprawiło, że nie doczekały się one legalizacji nawet na własny użytek.
Na początku tego roku w środkach masowego przekazu pojawiły się komunikaty, że w zakresie legalizacji "na uzytek własny" małych porcji narkotyków nasi południowi sąsiedzi Czesi dokonują swoistej rewolucji. Przepisy określiły szczegółowo, jaką ilość narkotyków poszczególnych rodzajów można uznać za "potrzebę własną". Zgodnie z tym przepisem każdy Czech może posiadać przy sobie 15g marihuany, 2 g metaamfetaminy, 1,5 g heroiny, 1 g kokainy, 4 tabletki extazy lub 5 tabletek LSD. Jak widać z tej listy legalizacji poddane zostały nie tylko narkotyki miękkie ale również twarde, czyli te najbardziej szkodliwe i wywołujące największe spustoszenie w organizmie. Zgodnie z tymi przepisami dozwolone jest też hodowanie na użytek własny niewielkich ilości roślin służących do pozyskiwania tychże narkotyków. Można by się zastanawiać, czy jest to posunięcie słuszne. Z jednej strony Czesi i tak słynęli do tej pory jako kraj o najwiekszym spożyciu narkotyków w Europie i aż 43% z nich przyznaje się do kontaktu z narkotykiem. Co trzeci młody Czech oświadcza, że palił marihuanę, a wielu z nich zażywa tabletki extazy. Jaki więc cel ma taka lagaliazcja narkotyków? Przede wszystkim psycholodzy twierdzą, że zgodnie z naturą człowieka najbardziej kusi to, co zakazane. Udostepnienie i legalizacja ilości "na użytek własny" może sprawić, że nie będą one już takim łakomym kąskiem. Poza tym władze mają nadzieję na likwidację karteli narkotykowych, bo skoro każdy może sobie wyhodowac w domu trochę konopii indyjskich, to nie będzie szukał ich u dealerów. Niestety jest to tylko pobożne życzenie i prawdopodobnie nie wpłynie specjalnie na spadek spozycia w kraju. Poza tym powszechne "zezwolenie" władz może wręcz zachęcać tych, których do tej pory powstrzymywał strach przed konsekwencjami.
Inną sprawą jest interpretacja przepisów, które mimo wszystko nadal uznają za nielegalne posiadanie niewielkich nawet ilości narkotyku, czy domową uprawę roślin, z których pochodzi. Legalizacja jest pozorna, gdyż ogranicza się do interpretacji przepisu przez policjanta, który w momencie zatrzymania może, ale nie musi nałożyć mandat za posiadanie. Mandaty te zresztą nie są wysokie bo wynoszą 15 tys koron co w przeliczeniu na złotowki wynosi około 2400zł. Od policjanta zależy, czy przeciętny czeski obywatel zostanie ukarany mandatem czy nie, a jesli jest kulturalny, myślący i wykazuje dobrą wolę policjant może uznać brak szkodliwości czynu czy znamion wykroczenia. Nie wchodzą natomiast w grę caffeshopy, podobnie jak handel narkotykami nawet na małą skalę.
Nieco inaczej wygląda sprawa z punktu widzenia Polski. W naszym kraju narkotyki nadal są nielegalne i posiadanie nawet małych ilosci może być karane i to poważnie. Przekroczenie granicy czeskiej nie jest w tej chwili zadnym problemem, a skutek moze być taki, że polscy narkomani będa jeździć do naszych południowych sąsiadów i zaopatrywać się tam w odpowiednie specyfiki. Wpłynie to z pewnością na obniżenie efektów działań profilaktycznych i wzrost narkomanii. Szczególne obawy związane z tymi zmianami wykazuje policja i pracownicy służby zdrowia. Niestety weryfikacji dokonać może tylko czas i na efekty trzeba poczekac przynajmniej kilka miesięcy. Polakom zaś warto polecić chwile zastanowienia, bowiem przepisy przepisami, a rzeczywistyośc rzeczywistością i nigdy nie wiadomo, zwłaszcza na początku, jak się zakończy taka wyprawa "po złote runo".